BÓG SIĘ RODZI

   Bóg się rodzi, moc truchleje,
   Pan niebiosów obnażony.
   Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
   ma granice Nieskończony!
   Wzgardzony okryty chwałą,
   śmiertelny Król nad wiekami.
   A Słowo Ciałem się stało
   i mieszkało między nami.

Cóż masz niebo, nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje.
Wszedł między lud ukochany,
dzieląc z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało,
żeśmy byli winni sami.
A Słowo Ciałem się stało
i mieszkało między nami.

   W nędznej szopie urodzony,
   żłób Mu za kolebkę dano.
   Cóż jest, czym był otoczony?
   Bydło, pasterze i siano.
   Ubodzy, was to spotkało
   witać Go przed bogaczami.
   A Słowo Ciałem się stało
   i mieszkało między nami.

Potem i króle widziani
Cisną się między prostotą.
Niosąc dary Panu w dani:
mirrę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmieszkało
z wieśniaczymi ofiarami.
A Słowo Ciałem się stało
i mieszkało między nami.

   Podnieś rękę, Boże Dziecię,
   błogosław Ojczyznę miłą.
   W dobrych radach, w dobrym bycie,
   wspieraj Jej siłę Swą siłą.
   Dom nasz i majętność całą
   i wszystkie wioski z miastami.
   A Słowo ciałem się stało
   i mieszkało między nami.


* * * * * * *