=== « Galerie z papużkami » ===
     
       

O papużkach falistych

   Papużki faliste pochodzą z Australii. Zamieszkują porośnięte trawami równiny. Żyją w wielkich stadach, od kilkuset do kilku tysięcy sztuk. Wyobrażacie sobie jak to musi fajnie wyglądać! (kliknij, to zobaczysz!)

   Papużki są gatunkiem wędrownym. Często przemieszczają się w poszukiwaniu pożywienia (kiedy nie odchowują młodych), a w czaie lotu niezbyt przyjemnie skrzeczą. Sami się domyślcie jak wygląda przelot takiego stada i ile zrobi zamieszania. Żywią się nasionami traw, owocami, młodymi pędami roślin. Są najaktywniejsze rano i wieczorem. W pobliżu wody zaspakajają pragnienie, potem szukają pożywienia. Jak jest gorąco to siedzą w cieniu pod liśćmi. Gniazda zakładają w dziuplach drzew, najczęściej eukaliptusowych.

   Są wspaniałymi lotnikami. Lot mają pewny i szybki, Doskonale latają w mieszkaniu. Potrafią wylądować w każdym miejscu, nawet na bardzo małej półeczce. Zazuś ma zawsze otwartą klatkę. Lata po całym mieszkaniu. Doskonale "wyrabia" ostre zakręty. Daje sobie radę wszędzie: w moim sklepiku, w domku Barbi gdzie robi "porządki", siada na zegarach i odrywa im sekundniki, umie nawet wczepić się pazurkami w piankowatą tapetę i bardzo śmiesznie wygląda na ścianie. Trafia w wąskie, kilkucentymetrowe szczeliny. Umie się zatrzymać w powietrzu i  lotem "nurkowym" ze złożonymi skrzydłami ominąć przeszkodę taką jak przymknięte drzwi.

                                                                           
Zobacz też artykuły (menu "Przeczytaj" na początku tej strony)

Jak oswoić i nauczyć mówić

   Do oswajania papużki trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości. Wszystko co spróbujemy zrobić na siłę tylko nam zaszkodzi. Papużki mają bardzo dobrą pamięć i mogą nam nie wybaczyć wyrządzonych krzywd. Najlepiej kupić bardzo młodego ptaszka, stary może w ogóle się nie oswoić.

   Dla ptaszka największym stresem jest zmiana środowiska i transport po zakupie. Po przywiezieniu do domu jest on bardzo wystraszony. Dajemy go więc szybko do wcześniej przygotowanej klatki, i przez kila dni nie wypuszczamy. Potem możemy otworzyć klatkę, ale pozwólmy zwiedzać tylko jeden pokój. Ptaszek musi widzieć swoją klatkę. Jak nie chce z klatki wyjść - dajmy mu spokój. Widocznie ma swoje powody. W końcu i tak wyjdzie. Musimy dużo przebywać z naszą papużką i dużo do niej przemawiać. Możemy powoli zbliżać paluszek, ale odsuwamy, gdy zauważymy, że się nas jeszcze boi. Możemy podsuwać mu smakołyki - jabłko, natkę pietruszki, seleru. Nie łapiemy, nie straszymy. I musimy cierpliwie czekać aż ptaszek się do nas przekona. Zacznie od tego, że usiądzie na głowie, na ramieniu, na nodze, a w końcu na paluszku. Kiedy się już nie boi naszych rąk możemy się z nim bawić, podsuwać świecidełka, droczyć się z nim.

   Papużki doskonale naśladują odgłosy i mowę. Kiedy mój ptaszek mieszkał koło telewizora, zaczął odgwizdywać niektóre reklamy. Gwizdał także dwa pierwsze takty V Symfonii Beethovena. Jak byłam przeziębiona to naśladował mój kaszel (nawet mama czasem się na to nabierała). Mówi bardzo wyraźnie kilkadziesiąt słów, a najlepiej wychodzi mu Zazu, ptaszek, Gosia. Jak łączy przypadkowe słowa to można się pośmiać.

   Nauka mówienia wymaga od nas dużo cierpliwości. Musimy często powtarzać to samo słowo, najlepiej kiedy ptaszek usiądzie na paluszku i chce słuchać. Nie uczmy wielu słów równocześnie. Najczęściej pierwszym słowem które papużka wymawia jest jej imię, potem nasze. Nie możemy się zniechęcać. Pierwsze słowo papużka powie dopiero parę miesięcy po oswojeniu.Czsem udaje się nauczyć nowego słowa dopiero po paru tygodniach dziennego powtarzania. Dobrze jest zacząć naukę od gwizdania kilku nutek (to papużki łapią najprędzej), zawsze takich samych. Ptaszek, który już mówi, będzie potem na ten gwizd reagować swoją gadaniną. Łatwiej się wtedy pochwalić efektami naszej nauki. Ale jak ptaszek nie chce gadać, to nic nam nie pomoże. Zauważyłam, że papużki mają swoje godziny, najczęściej wieczorem i wtedy potrafią gadać kilkadziesiąt minut bez przerwy. A efektem naszej pracy będzie np. - "Gosia, chodź"; "kochana Gosia"; "ptaszek Zazu"; "Gosia wstań" (tego ostatniego nauczył się sam od mojej mamy, która rano budzi mnie do szkoły)

   I jeszcze jedna moja rada. Stwórzmy ptaszkowi azyl w jego klatce, niech tam czuje się zawsze bezpiecznie, nie łapmy go jeśli nie ma takiej potrzeby. To bardzo przyspieszy oswajanie, jeśli papużka będzie pewna, że ma gdzie się schronić gdy poczuje się zagrożona.

Klatka, to mieszkanie ptaszka...,

...a więc musi się tam czuć jak u siebie w domu. Klatka nie może być mała, zwłaszcza kiedy rzadko papużkę z niej wypuszczamy. Ponieważ papużki często klatkę obgryzają, warto kupić mosiężną lub chromowaną. W klatce muszą być żerdki, najlepiej różnych średnic. Wtedy nasz ptaszek nie musi mieć paluszków zawsze w tej samej pozycji. Nie zalecam żerdek z tworzyw sztucznych. Najlepsze będą wystrugane z gałązek np wierzby, brzozy. Żerdki muszą być na różnych wysokościach tak rozmieszczone, żeby papużka nie mogła na nie przeskakiwać, niech pomacha skrzydełkami. Zazuś ma trzy - najwyżej sypialnię, bo tam śpi, w środku przedpokój z którego wychodzi na taras, a najniżej jadalnię. W sklepach można kupić nakładki na patyczki oblepione piaskiem. Są one bardzo dobre. Ptaszek sciera sobie pazurki i dziobek. Ale po paru dniach musimy "ścierne" patyczki zabrać, żeby nie uszkodził sobie łapek. Znalazłam też w sklepie pumeks dla ptaszków. Zazu chętnie go skubie. Ale jak się zaczyna na nim "wyżywać", to mu na parę dni zabieram.

   W klatce musi być także kreda i piasek. W sklepach można kupić piasek z dodatkiem muszelek. Ptaki czyszczą sobie piaskiem przewód pokarmowy. Kiedy brałam piasek do wysypania dna klatki "z budowy", wcześniej zwilżałam go wodą i prażyłam w piekarniku - taka dezynfekcja na wszelki wypadek.

   Papużki nie mogą się nudzić. Muszą mieć w klatce zabawki, najlepiej z lusterkiem. Ale UWAGA! Niektóre zabawki są niebezpieczne. Zwracajcie więc uwagę czy nie mają ostrych krawędzi, sterczących drucików, czy ptaszek nie zaklinuje się w jakiejś szczelinie. Zazuś wpadł kiedyś między szczeble drabinki wsadzając tam skrzydełko i głowę. Miał szczęście że byłam w domu, bo uratowaliśmy go tnąc szczypcami drabinkę. Sam by z tego nie wyszedł. Bardzo fajne są zabawki którymi można kręcić - diabelski młyn, żyroskop, kręcąca się grzechotka. Papużki lubią dzwoneczki i świecidełka.

   Klatkę musimy często czyścić i myć, najlepiej płynem do mycia naczyń. Przy okazji myjemy żerdki, zabawki, zmieniamy piasek z dna klatki, zabieramy resztki pokarmów. Czasem warto też wszystko wyparzyć (ale nie ptaszka!!! ;-)! Ja parzę klatkę raz w miesiącu. Wkładam do wanny i polewam wrzątkiem z czajnika.

Higiena




     No i pomyślmy o higienie ptaszka. Musimy mu zapewnić możliwość kąpieli. Może to być wanienka w klatce, talerz z wodą na stole lub basenik jak na zdjęciach. Zazuś kąpie się w dużym pojemniku, który co kilka dni stawiam mu na klatce.

     Ptaszki czasem same się domagają kąpieli. Trzeba tylko zwrócić na to uwagę np. Zazuś kiedyś nie dał mi spokoju jak podlewałam kwiatki. Nalałam mu wody do wanienki i natychmiast się wykąpał.

     Wody trzeba nalać najwyżej na trzy centymetry. Ptaszek kąpie się trzepocząc skrzydełkami, a potem ciężki nie umie fruwać - pamiętajmy o tym żeby go nie płoszyć i nie zmuszać do latania aż nie wyschnie.

     Wyczytałam, że papużki lubią kąpać się w piasku jak wróbelki. Zazuś zawsze ma na dnie klatki dość sporo piasku i nigdy nie zauważyłam, żeby się w nim kąpał.

(Na zdjęciach Arti i Dino. Ptaszki Ani z Tarnowa).


                                                                           

Czym karmić naszego pupilka, a czego nie podawać

        Papużki najlepiej karmić gotowymi mieszankami ziarn. Są one wzbogacone o witaminy i mikroelementy. Warto też "zbadać" jakie ziarna najbardziej im smakują. Mój ptaszek przepada za owsem. Potrafił rozrzucić wszystkie inne ziarna gdy ma na owies ochotę. Często go więc dodatkowo kupuję. Ale muszę tu dopisać uwagę doświadczonego hodowcy papużek: ["Owszem, te ptaki go uwielbiają, ale nie można owsa podawać zbyt wiele, ponieważ owies wzmaga potrzebe "sexu" u ptaków. Najlepiej jest go podawać w porze lęgowej z mieszanką karmy jajecznej (codziennie swieżą) i jeszcze możesz dodać utartą marchewkę."]
Pamiętajmy, aby nasiona były z ważną gwarancją i aby nie były stęchłe. Nie zapominajmy o urozmaiceniu pożywienia o pokarmy soczyste - marchewkę, jabłko, czaem banana czy pomarańczę. Papużki bardzo lubią zieleniny - natkę pietruszki, seleru, liść mlecza, a także młode pędy wierzby, kiełki przenicy. Pamiętajmy, że zieleniny nie mogą być mokre! Aby zabezpieczyć zieleninkę w zimie, jesienią wykopałam kilka korzeni mlecza (daleko od miasta i ulic) i posadziłam w doniczce. Podajemy też papużkom gotowane jajka, makaron, biały ser. Sami zobaczymy co jest przysmakiem naszego ulubieńca, który czasem zasiada z nami do obiadu i skubie ztalerza smakołyki, nawet mięso (w tym kanibalistycznie - kurczaka). Ostrożnie z sałatą i kapustą. Mimo że ptaszki za tym przepadają, mogą dostać biegunki czy wzdęć. W zimie do pokarmu papużek możemy też dodać tran - łyżkę stołową do jednego kilograma karmy.

        Do picia dajemy ptaszkowi zawsze wodę przegotowaną, a czasem słaby napar z rumianku. Co najmniej raz dziennie wymieniajmy wodę.

        Dbajmy o czystość karmików i poidełek. Warto je czasem wyparzyć. Nie zostawiajmy też starych pokarmów. Zabierajmy niezjedzone resztki po po paru godzinach. Zazuś bardzo lubi sól. Może tego potrzebuje? Ale pamiętajmy, że nadmiar soli może być szkodliwy.

        Nie przesadzajmy z witaminami. Jeśli podajemy papużce witaminizowane mieszanki ziarenek i zieleninkę, to dodatkowe witaminy zdrowemu ptaszkowi nie są potrzebne. Najwyżej na przedwiośniu, ale bardzo ostrożnie. Maleńką porcję co kilka dni. W okresie silnego pierzenia możemy też podawać ziarenka powleczone solami mineralnymi. Można kupić w sklepie mieszankę na pióra.

Rozmnażanie

   Ponieważ nie mam własnych doświadczeń, zamieściłam tutaj obszerne fragmenty listu, który napisał mój kolega Dawid (Zachowałam formę listu).
Może jest trochę długi, ale warto przeczytać. Tego nie znajdziecie w książkach!!!

... wstawiłem na próbę budkę zrobioną z kartonowego pudełka, bo chciałem się dowiedzieć czy Zuzia się nią zainteresuje. Ku mojemu zdziwieniu zaczęła do niej wchodzić. Kupiłem jej więc drewnianą dla papużek. Czytałem, że należy wyścielić budkę trocinami ale nie miałem pod ręką, a Zuzia na tydzień przed zniesieniem jajka poprawiała i ulepszała budkę. Więc wyścieliłem jej złożonym kilka razy kartonem. Zuzia zaczęła go skubać i zrobiła sobie z tego takie wiórki, które poupychała po bokach budki, a na środku była duża dziura aż do dna i tam właśnie znosiła jajka.
     Pierwsze jajko zniosła 4 stycznia i natychmiast zaczęła je wysiadywać. Następne w odstępach dwudniowych. Podobno samiczki znoszą do 5 jajek a ona zniosła 7.
     23 stycznia zaczęła piszczeć mała papuga w środku jajka i myślałem że w ten dzień się wykluje, ale wykluła się dopiero w następnym. Była ślepa. Miała dużą głowę i zabawnie małe nóżki. Tylko leżała na brzuchu z głowa zwiniętą pod tułów. Nie wiem jak samica ją karmiła bo to było takie maleństwo, że aż strach było dotknąć żeby nie zrobić mu krzywdy. I śmiesznie piszczało.
     Samica nie usunęła skorupek tylko po prostu wdeptała je w ściółkę w budce. I co ważniejsze, nie zanieczyszczała budki odchodami tylko co jakąś godzinę lub dwie wychodziła coś zjeść i przy okazji za potrzebą :-)
     Reszta małych zaczęła się wykluwać w takich samych odstępach jak samica znosiła jajka. Ale ona chyba sama instynktownie wiedziała że 7 to za dużo, bo 2 jajek nie chciała wysiadywać.
     Wykluło się w sumie 5 piskląt, ale dwa ostatnie były w porównaniu z pierwszymi bardzo małe i chyba samica mniej o nie dbała, bo wkrótce zdechły. Gdy zostały jej tylko 3 do wykarmienia to miała z nimi i tak niezłą zabawę. Cały dzień tylko siedziała w budce i je ogrzewała. Ciągle były łyse. Małe były w budce bardzo długo. Chyba miesiąc. Jak miały 2,5 tygodnia to już było widać piórka i można było się domyślić jakie będą miały kolory.
     Samica karmiła je na początku bardzo często i w małych dawkach a potem  jak już miały 2 tygodnie to rzadziej, ale za to więcej. Tak, że miały grube wola i duże (za przeproszeniem) tyłki pokryte puchem. W każdym razie to wyglądało komicznie.
     Dawałem samiczce ziarno które zmiękczała w wolu i przetwarzała na coś w rodzaju ptasiego mleczka, a po 3-4 tygodniach dawała im już zwykłe ziarno z wola. Dawałem jej też sucharki rozmiękczone na papkę z wodą. Bardzo jej to chyba pomagało w karmieniu małych. Dostawała też pół jajka, marchewkę którą bardzo lubi i jabłko. Wapno miała cały czas w klatce. Małe karmione były tak długo, aż same nie zaczęły wychodzić z budki, do czego nie były za bardzo skore bo wydaje mi się że wyszły za późno. Po miesiącu karmienia jak już miały pióra i zakrzywiły im się dzioby (jak się wykluły to miały proste jak u wróbla) Zuzia po prostu brutalnie wyrzuciła je z budki i w dodatku nie dawała im siadać na żerdkach. Wiec zabrałem małe i dałem do klatki z samcami (Zuzia stała się agresywna więc Juniora oddzieliłem i dałem do klatki z Rickiem). Małe na początku nie umiały jeść i myślałem że zdechną z głodu. Ciągle siedziały na dnie klatki i wszystkiego się bały, więc im tam sypałem ziarna. Instynktownie wiedziały co się z tym robi, tylko nie wiedziały jak. Miały lekkie problemy z nauczeniem się obierać ziarenka. Ale po 2 dniach szło im nieźle. W dodatku przez pierwsze dni nie chciały pić wody i myślałem, że się odwodnią. Najmłodsze małe nie chciało sobie obierać jedzenia i znowu użyłem sucharków i płatków owsianych. Miałem z nim duży ubaw bo napełniałem małą strzykawkę tą papką i podawałem mu wprost do dziobka a on tak zabawnie prosił (wręcz żebrał) jak napełniałem strzykawkę. Karmiłem go tak przez 3 dni a właściwie tylko dokarmiałem.
     Po 4 dniach małe już jadły same. Widziały jak to robią dorosłe samce. Małe po raz pierwszy zaczęły latać po tygodniu przebywania w klatce. Szło im to na początku kiepsko (chyba mam za nisko sufit ;-) ...

                                                                           

Niebezpieczeństwa! Ważne gdy papużka dużo lata.

  • Po pierwsze - okna. Pilnujmy aby zawsze były zamknięte gdy klatka otwarta. Pewna pani opowiadała o papużce, która przez otwarte okno wylatywała na pobliskie drzewo, a po czasie wracała. Może to i prawda, ale po co ryzykawać. Warto przynajmniej w jednym oknie założyć siatkę, można wtedy bezpiecznie wietrzyć mieszkanie.


  • Po drugie - okna bez firan oraz lustra. Ptaki myślą, że mają przed sobą otwartą przestrzeń. A uderzenie głową w szybę może skończyć się tragicznie


  • Po trzecie - żelazko, lokówka, lutownica itp. Moment i papużka sparzy poważnie sobie łapki. Zamykajmy więc ptaszka kiedy na wierzchu są gorące przedmioty.


  • Po czwarte - kuchnia. Tutaj jest najwięcej niebezpieczeństw. Dobrze jest uniemożliwić ptaszkowi wlatywanie do kuchni np. koraliki w drzwiach (mieliśmy nawet żaluzje zrobione z taśmy wideo).


  • Po piąte - kwiatki. Ta ozdoba mieszkania jest dużym zagrożeniem, bo głuptaki (tak je wtedy nazywam) skubią wszystko co zielone, a część naszych doniczkowych kwiatków jest dla papużek szkodliwa, czy wręcz trująca.


  • Po szóste - szukajmy ptaszka który długo się nie odzywa, bo może gdzieś wleciał - jak Zazu do wysokiego kamionkowego wazonu, gdzie się tak wystraszył, że nawet nie pisnął (na szczęście wazon był pusty).


  • Uwaga na kabelki zwłaszcza gdy są pod napięciem. Zazu obgryzł izolację ze słuchawki telefonicznej i z drukarki. Tam jest niskie napięcie, ale skubie też kabel zasilający z telewizora. A tam jest już 220V. Musimy bardzo uważać. Papużki mają bardzo ostre dzioby. Słuchawka zajęła mu tylko 10 min.


  • A najlepiej myślmy za naszego pupilka, bo mamy większe głowy!!! Sami znajdźmy co może być w mieszkaniu niebezpieczne, zanim dojdzie do nieszczęścia. Lepiej zapobiegać, bo potem już za późno.

Choroby

  • Biegunka - z tym spotkamy się najczęściej. Przyczyn może być wiele. Najczęściej przyczyną jest zjedzenie czegoś nieświeżego albo szkodliwego. Może też wystąpić kiedy ptaszek się poważnie wystraszy, lub zestresuje. Należy odstawić wszystkie soczyste pokarmy i zieleniny. Wyparzyć klatkę, poidełka, pojemniki na pokarm, żerdki i zabawki. Podawać do picia napar rumianku - zawsze świeży. Można posypać nasionka po wierzchu rozkruszoną tabletką węgla drzewnego. Sprawdźmy jakią mamy karmę, czy nie stęchłą lub zapleśniałą. Sprawdźmy, czy ptaszek sam nie znalazł sobie w mieszkaniu czegoś "ciekawego" do jedzenia. Dajmy odpocząć i nie stresujmy. Jak to nie pomoże i biegunka po najwyżej 2 dniach nie ustąpi - pozostał weterynarz.
  • Złamania - poznamy kiedy ptaszek nie używa jakieś kończyny - nóżki czy skrzydełka. Sami nie poradzimy - szybko do weterynarza i to tak, aby nie sprawiać bólu.
  • Pasożyty przewodu pokarmowego. Papużka ma apetyt, dużo je, ale chudnie i słabnie. Przyczyną mogą być tasiemce lub nicienie. Leczyć powinien weterynarz, ale my musimy wyparzyć lub wydezynfekować klatkę, wszystko co jest w klatce, budkę lęgową, a także miejsca, gdzie ptaszek często przebywa, bo każdy przecież ma swoje ulubione miejsca.
  • Świerzb - pojawia się na woskówce, potem atakuje cały dziub i okolice oczu,a także łapki i kloakę. Poznamy po porowatych śladach i gąbczastych naroślach na woskówce. Chorego ptaka trzeba szybko oddzielić od pozostałych, aby ich nie zaraził. Leczyć możemy wcześnie rozpoznaną chorobę przez nacieranie woskówki i innych zaatakowanych miejsc, a także łapek olejem parafinowym przez 7 do 10 dni.
  • Przeziębienia - jak u człowieka. Katar - wyciek z otworów nosowych. Chorą papużkę należy umieścić w cieplejszym pomieszczeniu, można dodatkowo ogrzewać część klatki np żarówką, ale ptaszek musi mieć możliwość schronić się w nienagrzewanym miejscu. Do picia dajemy napar rumianku. Możemy zrobić parówkę z rumianku (gorący napar rumianku stawiamy koło klatki i wszystko przykrywamy ręcznikiem, ale uwaga na poparzenia). Uważajmy na przeciągi - papużkom bardzo to szkodzi, tak samo jak przegrzania. Ale kichanie i katar może też pochodzić od innych chorób, wtedy pomoże tylko weterynarz.
  • Zatrucia. Uważajmy na wszystkie szkodliwe i trujące substancje lotne w naszym mieszkaniu, a jest tego niemało. Dezynfekujące środki sanitarne zawierające chlor, spaliny gazu, rozpuszczalniki z farb i lakierów i masa innych. Ptaszki podczas lotu bardzo szybko oddychają i wtedy nawet małe ilości takich trucizn bardzo mogą im zaszkodzić. Zabezpieczmy więc naszą papużkę. Jak śmierdzi chlorem - zamykajmy drzwi pomieszczenia z ptaszkiem i otwierajmy okna. Podczas malowania najlepiej wynieść papużkę do innego mieszkania. A jak takie substancje się już w mieszkaniu pojawią, nie pozwalajmy ptaszkowi latać.
  • Inne choroby - nie znam się jeszcze na nich. Konieczna w każdym przypadku wizyta u weterynarza. Więcej informacji znajdziecie w literaturze o papużkach, którą piszą fachowcy. Jak za kilkanaście lat zostanę weterynarzem, a taki mam zamiar, to rozbuduję stronę w tym miejscu. Zobacz też rozdział - moje doświadczenia

Moje doświadczenia, czyli co nowego u Zazusia
     Od listopada 1999 r. mam młodego ptaszka - Zazu II. Ma on zupełnie inny charakter i trudno się oswaja. Może dlatego, że był nieco starszy gdy go kupiłam niż Zazu I.

     Zazu zachorował. Bardzo bolała go lewa łapka. Nie stawał na nią. Skakał na jednej łapce podpierając się skrzydełkiem. Zrobił się bardzo osowiały. Nawet nie ćwierkał. Żal było patrzeć. Weterynarz stwierdził, że kości są całe i może jest to porażenie nerwu. Przepisał 1/10 tabletki aspiryny na wieczór a rano na czubku łyżeczki Vibovit dla niemowląt. Tabletkę trzeba było roskruszyć i zmieszać z  nasionkami. Łapkę kilka razy dziennie masować. Przez ponad miesiąc nie było żadnej poprawy. Masaż bardzo mu się nie podobał. Dziobał palce aż do krwi. Trzeba było je zabezpieczać plastrem. W końcu trochę na własne ryzyko zaczęliśmy dwa razy dziennie smarować przy masażu całą łapkę od paluszków aż po kitkę między piórami Voltarenem (Voltaren Emulgel). No i pomogło. Jest już całkiem dobrze (smarowaliśmy 7 dni 2x dziennie i 3 dni tylko wieczorem a tabletkę i vibovit dostawał przez tydzień, a po 4 tygodniach znowu przez tydzień)Może komuś się moje doświadczenie przyda.

     Po chorobie humor ptaszka bardzo się poprawił. Teraz wierzę, że się oswoi. Bardzo lubi telewizor i monitor. Nadal do niczego go nie zmuszam, musi zapomnieć stresy związane z chorobą. Już siada mi na głowie i na ramieniu. Na paluszek jeszcze nie chce przyjść, ale już się ze mną bawi klockami lego. Bardzo dużo do niego mówię gdy siedzi w klatce, a on z zainteresowaniem słucha i śmiesznie kręci łebkiem. Często puszczam mu myzykę, starego rock'a z lat 70-80. Bardzo to lubi i  skrzeczeniem naśladuje perkusję.


Na razie koniec. Jeśli ta strona Was zainteresowała, dajcie znać. Będę ją rozbudowywać.

Pomóżcie w jej redagowaniu.
Może z czasem powstanie w tym miejscu coś fajnego.

Napisz do mnie Napiszcie do mnie. Pochwalcie, skrytykujcie, a najlepiej podzielcie się swoimi doświadczeniami. Jeśli będą ciekawe - umieszczę je na stronie.

Pozdrawiam wszystkich miłośników zwierząt

Małgosia